sobota, 31 maja 2014

WAŻNE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
DZIŚ 25 URODZINKI OBCHODZI MÓJ KOCHANY, PIĘKNY I NAJWSPANIALSZY MARCO!!! *-*  POSTA RACZEJ DZIŚ NIE DODAM ALE POSTARAM SIE JUTRO! 
WIĘC TAK TO TAKIE TAM ZDJĘCIA MOJEGO MARCO! TAK DLA JEGO FANEK ;)
   


                
          
Tu jako słodki bobasek!! <33



Tu jeszcze piekniejszy bo bez koszulki! <333
Przeżywam zawał!!!! ;**


Tu jako słodki i opiekuńczy! 
awrrr...
jeśli się nie mylę to z Bendera się smieją! :D


a tu se tak patatataja bez koszulki! ^^
I ten języczek! mrrrr! <3

ależ on jest kochany!! 
Ich liebe Marco Reus! <3



a to z serii:
'proszę nie!!"
i jeszcze taka sklejka! <33

hihiihi!!! <33

I takie na koniec!! <333333


HAPPY BIRTHDAY!!!!! 

wtorek, 20 maja 2014

   ROZDZIAŁ 3

              Postanowiłam go wcielić w życie. W związku z tym, że aby sie uratować musiałaby mieć wolne ręce, a 'ojciec' trzymał je uparcie z całych sił. Postanowiłam pójść na manipulację. Rozluźniłam się żeby myślał  że  mu uległam. Chyba dał się nabrać bo mnie puścił. Ufff... Po mału jedna ręką zaczęłam rozpinać mu koszulę. On oczywiście nic nie podejrzewał. Jak to facet, zaczniesz go zachęcać do seksu i zapomina o całym Bozym świecie. Po jakiejś chwili, gdy mi uwierzył, to był jego najwiekszy błąd. Nie dając nic po sobie poznać, rękę kierowałam w strone wielkiego, z grubego szkła wazonu. Jak juz go mocno trzymałam to zwinnym ruchem zamachnęłam sie i rozbiłam wazon mu na karku, podobano czułe miejsce. I tym razem znów jest udowodnione że telewizja nie kłamie, bo automatycznie po paru sekundach leżał już nieprzytomny. Zrzuciłam go z siebie. Juz miałam zamiar otworzyć drzwi, gdy zorientowałam się że jestem w samym staniku. Ciekawe co by sasiedzi pomysleli? Na samą myśl zaczęłam się smiać sama do siebie jak głupia. Albo ja jestem taka pojebana albo tak każda dziewczyna ma, że jak ją facet przed chwila chcial zgwałcić to po chwili się śmieje. Tak chyba każda! Nie no co ja gadam! Wmawiaj sobie Neel, wmawiaj. Dobra trzeba iśc do pracy bo na mojej osiemnastce nikt nie bedzie miał co pić! Oczywiście chodzi mi tu o napoje procentowe. Jak to kiedyś mówił mój kuzyn napój Bogów! No to ubrałam tą bluzkę i wyszłam w końcu. Włozyłam słuchawki w uszy i wyszłam. Puściłam utwór który zawsze działa uspokajająco.
       
              Jak skończę osiemnaście lat to wyjadę stąd! Jest tu za dużo złych wspomnień, nie zapominając o tych dobrych. Tu po raz pierwszy się zakochałam w chłopaku, który zdradził mnie z inną. Na dodatek moją BYŁĄ najlepszą przyjaciółką! Znałyśmy się od pieluszki a ta szmata mi takie cos zrobiła! W pewnym sensie mogę jej także podziekować, bo uchroniła mnie od takiego dupka jakim był Dawid. I to nie byle jaki Dawid, bo sam Kownacki! Tak, tak chodziłam z Dawidem Kownackim, ale co w tym takiego? Człowiek jak każdy inny. Może z tą różnicą że jak na niego patrze , gdziekolwiek go nie widzę to mnie na wymioty bierze! A teraz przez te półtora roku nic się nie zmienił! No może w jednym bzyka kuźwa starze od siebie! I to o ile!? Ostatnio z 27- latką!! Czy to jest normalne!? Dla zdrowego człowieka nie, ale jak on to stwierdził 'woli doswiadczone'. No niech nie wciska bajery mógł od razu powiedzieć, że woli kurwa rozwalone do granic mozliwości! Dobra ale co to mnie w ogóle obchodzi? Dawid to zamknięty temat, nawet aż tak nie płakałam za nim. Może tak kilka godzin a później było tak jak by go w ogóle nie było, czyli jednym słowem zajebiaście!

             Tak sie zamysliłam, że nawet nie spostrzegłam, że juz doszłam na miejsce. Przekroczyłam bramę i czerwonym chodnikiem kroczyłam do wnętrza małego budynku, w którym byli wszyscy pracownicy. W środku zameldowałam sie że jestem, a potem wyszłam na plac gdzie się wszystko odbywa. To tu ludzie odizolowują się od zycia codziennego. Tu spełniają swoje marzenia. Tu pokonują ich największe słabości i starach. Strach który towarzyszy nam od kąt jesteśmy na ziemi. Inni uważają, że to chore, ale to ich zdanie. Ja osobiście jak dowiedziałam się że moge tu pracować myślałam, że dostane zawału na miejscu, ze szczęścia oczywiście! Tak, kocham to. Kocham poczuć ta adrenalinę w środku! To wspaniałe uczucie graniczyć że śmiercią, a życiem. A tu gdzie pracuje jest to mozliwe w 100%! A co to za praca? Polega ona na tym, że z jednym lub kilkoma z osób tu zgromadzonych wsiadam do prywatnego samolotu i pomagam im pokonać lęk, a przed czym? Przed wysokością i to nie byle jaką. To jest skok ze spadochronu tu nie ma wycofywania jak juz wsiadłeś do samolotu to musisz skoczyć. Nawet ja bo pilot inaczej będzie latał tak długo aż to zrobisz.
        
            Z daleka spostrzegłam Piotrka mojego szefa, ale on tylko koordynuje ludźmi ze spadochronu, więc to nie jest jakaś wielka szycha. Podeszłam go od tyłu i wskoczyłam mu na barana, a on jak jakiś nienormalny zaczął biegać, ze mną na plecach! No myślałam, że zabiję! I właśnie za to go kocham! Jako przyjaciela rzecz jasna. Nigdy nawet o tym nie myślałam, że moglibyśmy być parą, nie raz ktoś tam coś wspomniał, że bylibyśmy idealną parą, ale my zawsze w tym momencie wybuchaliśmy śmiechem. W końcu mój szanowny rumak sie zatrzymał i mogłam spokojnie zejść.
  -Hej! Mój ty rumaku!-powiedziałam przytulając przy tym Piotrka.
  -Wiesz co!? Ja się na ciebie focham!-powiedział lekko mnie odpychając i obracając się bokiem z założonymi rękami i miną typu Kaczor Donald.
  -Ojej, tak mi przykro, że aż wcale.-on tylko na to prychnął-a mogłabym chociaż wiedzieć za co się 'obraziłeś'?
  -Domyśl się-widziałam, że ledwo co powstrzymuje sie od śmiechu.
  -Jak chcesz.-już miałam się obracać na pięcie gdy nagle on mnie pociągnął za rękę i obrócił w swoją stronę.           
   -Czemu tak łatwo odpuściłaś??-zapytał gdy stałam przed nim i patrzałam w jego piekne brązowe oczy.
   -Znam cię i wiedziałam, że zaraz ci przejdzie, więc po co miałam marnować cenny czas? Kto mi go potem zwróci?
   -Myslałem, że jesteśmy przyjaciółmi?-palcami pocierał oko udawając, że łzy wyciera. Nie mogliśmy wytrzymać i wybucheliśmy nie opanowanym śmiechem.Pewnie ludzie, którzy nas otaczali mogli pomyśleć, że jesteśmy chorzy psychicznie, ale co tam! No jak to mówią, a raczej ja mówię ŻYJE SIĘ RAZ!
   -Dobra koniec tego dobrego! Choć lepiej na ten skok, a nie sie wydurniasz! Ja nie wiem co z cb wyrośnie! Ja taka nie mogłabym być!
   -Ale ty nie musisz, bo juz taka jesteś-wytknęłam mu język i podeszłam do pilota zapytac się kiedy startujemy. Na co ten mi odpowiedział, że za piętnaście minut! No to pieknie! Przez tego dekla nawet do kilba nie zdarzę! No ja nie wiem z kim ja żyje!
  
     Poszłam ubrac kombinezon i oczywiście spadochron, bo inaczej to sobie więcej nie poskacze. No chyba, że w chmurach się liczy. Potem to co zwykle, czyli wytłumaczenie amatorom jak to wszystko ubrać, omówienie zasad bezpieczeństwa i takie tam pierdoły,które już praktycznie umiem na pamięć. No i w końcu nadeszła ta wyczekiwana chwila LECIMY! Oczywiście siadam na sam koniec, bo musze jako ostatnia z Piotrusiem wyskoczyć i dopilnować, żeby tym ciotą nic się nie stało. Mój debil usiadł naprzeciwko mnie i cały czas mnie rozwalał tymi swoimi minami przez co nie mogłam powstrzymać mojego 'wspaniałego' śmiechu, który brzmi jak by ktoś zwracał jedzenie.

      No i nadszedł ten moment WYSKAKUJEMY! Jena! Naprawdę ja też za pierwszy  razem sie bałam, ale oni to już normalnie chyba sobie jaja robią! Babcie szybciej do komunii idą! I wreszcie po wyczekiwaniach nadeszłam moja kolej! Piotrek stanął koło mnie i popatrzał w dół a potem na mnie.
    -To co? Skaczemy?-podał mi swoja dłoń
    -Skaczemy-załapał go za rękę i uśmiechnęłam się promiennie. Pewnie w tym momencie wyglądałam jak dziecko, któremu daje sie cukierka, ale co ja poradzę, że tak na mnie działa ten sport!
    -Trzy, czte, ry!- wyliczyliśmy razem i zrobiliśmy to! Tego nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć inaczej człowiek tego nie opisze. Kocham to! Wiem, że sie powtarzam, ale co tam KOCHAM TO!!
   -KOCHAM TO!!-już nie mogłam wytrzymać i to powiedziałam, a raczej wydarłam się. Piotrek się tylko zaśmiał i pokiwał głową.



***********************************************************************************



Hejka!
  
 Wiem nie powala długością, ale wynagrodzę to Wam tym, że od dzis posty dodaje w weekendy! Nie mówię, który dzień, bo sama dokładnie nie wiem jak to wyjdzie ale dodam! To paśka!
    
   
          

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 2
Obudził mnie dźwięk sms'a. Niechętnie wyciągnęłam rękę w stronę szafki, na której leżał telefon. Przez ledwo otwarte oczy zobaczyłam, że wiadomość dostałam od Patrycji.
                             
                               "Hejka! Znając Cb, pewnie Cie obudziłam buahahah!
                                 Ale to ważne. Musimy się dziś spotkać i porozmawiać
                                 na bardzooo ważny temat! Napiszesz do mnie jak 
                                skończysz "pracę". Spotkamy się w "naszej" kawiarni."
Ciekawe o co tym razem chodzi? Wstałam, wzięłam pierwsze lepsze ubrania i pokierowałam się w stronę wyjścia. Pomału zaczęłam otwierać drzwi z pokoju. Lekko uchyliłam głowę, aby rozejrzeć się po terenie. "Ojciec" nadal leżał w tym samym miejscu. Po cichutku miałam zamiar iść do łazienki. Robiłam malutkie kroczki na palcach, tak, aby się nie obudził, bo w tedy to dopiero by było. Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Chciałam zrobić ostatni krok, gdy to zrobiłam ta stara podłoga od chińczyków kuźwa zaskrzypiała! "Tata" przewrócił się na drugi bok, a ja pospiesznie otworzyłam drzwi i wparowałam do środka jak burza. Oparłam się o umywalkę i patrzałam na swoje odbicie w lustrze. Słyszałam bicie swojego serca. Codziennie to samo strach, niepokój i Bóg wie co jeszcze...Uspokoiłam się, wszystkie czynności starałam się wykonywać w jak najmniejszym hałasie. I chyba sie udało. Gdy skończyłam otworzyłam drzwi, które mocno w coś pieprznęły, zajrzałam co to było. "Ojciec" przesunął się przez ten czas bliżej drzwi, tym samym na moje nieszczęście walnęłam go w głowę. Czy on nie może jak normalny człowiek po pijaku doczłapać się do łóżka?!  Stałam tak i patrzałam się na niego jak zahipnotyzowana. On położył rękę na głowę i zaczynał otwierać oczy. Gdy się całkiem przebudził z zdziwionym wzrokiem patrzał na mnie. Ja zamiast uciekać to nic nie robiłam. Nie wiem, czy nie potrafiłam, czy ze strachu nie mogłam drgnąć, byłam jak sparaliżowana. "Ojciec" uświadamiając sobie, że stoję koło niego i nie próbuję uciekać lekko się uśmiechnął , ale szybko zszedł mu z twarzy i ponownie złapał się za głowę. Oczy w tym momencie zrobiły mi się jak pięć złotych. W końcu otrzeźwiałam i małymi kroczkami cofałam się w stronę wyjścia. "Ojciec" chyba musiał to usłyszeć, bo podniósł głowę sprawdzić co się dzieje.
-A ty dokąd?-zapytał. Nie wiedziałam co powiedzieć, nadal się wycofywałam.-chyba musimy coś dokończyć. Nie pamiętasz?
On szybko wstał i szedł w moim kierunku. Był coraz bliżej mnie, serce waliło mi jak oszalałe. Nagle stanęłam, bo w dalszym wycofywaniu przeszkadzały mi drzwi, na które się opierałam plecami. Przestraszyłam się. Szybkim ruchem ręki chwyciłam klamkę i miałam zamiar uciec, ale on był szybszy. Swoja ręką przytrzasnął drzwi, tym samym uniemożliwiając mi ucieczkę. Chytrze się uśmiechnął, nadal przytrzymywał ręka drzwi nad moim ramieniem. Złapał mnie w pasie i agresywnie przyciągnął do siebie. Zaczęłam się wyrywać, bić go, ale to na nic, nic go nie powstrzymywało od tego co zamierzał zrobić. Rozpłakałam się, a raczej zaczęłam wyć jak wilk do księżyca, ale co ja poradzę, że się boję! Rzucił mnie na kanapę, która stała w pobliżu. Od razu po tym był na mnie. Miał zamiar zdjąć mi bluzkę, ale nie dawałam za wygraną, w końcu się wkurzył na max'a i mi ją zerwał. Z całych sił mnie trzymał, byłam unieruchomiona. Zaczął mnie wszędzie dotykać, to było OHYDNE!! Aż mnie na wymioty zbierało. Odwróciłam wzrok, starałam się o tym nie myśleć. Chciałam zająć moja głowę czymś przyjemnym, postanowiłam, że to będzie Tysia i nasze odpały, tragiczne wypadki, w których zawsze było mnóstwo śmiechu. Te i jeszcze wiele innych wspomnień nigdy nie zapomnę. Zaczęłam się uśmiechać sama do siebie, nagle to 'upłynęło', bo poczułam jak ten gwałciciel zaczyna ściągać mi spodnie. O co to, to nie!! Tego było za dużo! Muszę coś wy myśleć! Nadal miałam odwrócony wzrok. Dzięki temu wpadłam na pewien pomysł...



___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

No to mamy drugi! Po tak długieej przerwie. Przepraszam za nią, ale miałam tam takie sprawy, do tego mało czasu i tak w kółko, więc dopiero dziś dodałam, bo są rekolekcje, a to oznacza o 12:00 w domu, albo ogólnie lajcik (czyli nie iść :D) Jak Wam się podoba, bo mi słaboo! To przez tą akcje przynudza, wiem ale postaram się to wszystko jakoś rozkręcić, lecz niczego nie obiecuję ;)  A do tego wszystkiego jeszcze dochodzi jego długość ;( Nie wiem jeszcze kiedy dodam następny rozdział, ale spróbuję w następnym tygodniu w weekend :)
                                                                                                                                         Pozdrawiam:
                                                                                                                                             Neel ;)







sobota, 11 stycznia 2014

   ROZDZIAŁ 1


Ojciec znów wrócił wcześniej! Pośpiesznie niczym Kowalczyk biegłam w stronę łazienki, od razu zakluczyłam drzwi.
-Córeczko!! G-g-g-g-gdzie się schowałaś!?-Słychać było, że się przemieszczał stojąc ledwo na nogach. Czuła, że był coraz to bliżej. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe! Strach wzrastał, a każda sekunda powodowała we mnie co raz to większa panikę! Choć powinnam się już przyzwyczaić, każdego dnia, o tej samej godzinie, czułam to sam, a nie raz nawet bardziej niż zwykle. Sama myśl o tym doprowadza mnie do aszaleństwa, ale cóż mam pocąć, gdy taki mój los, okrutny i w każdej chwili się pogarszał.
-Mam nadzieję, że już jesteś przy-przy-przygotowana!-Zbliżał się w stronę drzwi do łazienki. Przez dziurki na ich dole ujrzałam buty "ojca", teraz byłam już pewna, że stoi koło drzwi. Po woli przekręcałam kluczyk. W pewnej chwili zdałam sie na odwagę i z duża siłą i szybkością otworzyłam drzwi, które piznęły go prosto w łeb. Zaczęłam biec w stronę wyjścia, w tym czasie było tylko tylko słychać jak pada nie ziemie.
-JEST!!-Krzyknęłam uradowana i wybiegłam.
Choć wiedziałam, że jestem już bezpieczna, nadal biegłam. Dopiero po jakimś czasie stanęłam, wzięłam kilka głębokich oddechów, dla uspokojenia emocji, jakie w tym momencie odczuwałam. Teraz szłam truchtem kierując się prosto do Patrycji. Tylko Ona w takich, co ja gadam! We wszystkich sytuacjach potrafiła mnie wysłuchać. Nie musiała pocieszać, wystarczało mi tylko to, że była. Sama miała mnóstwo problemów, a ja Jej jeszcze swoimi dupę zawracałam, ale od czego ma sie przyjaciół, pomyłka przyjaciółkę. Oczywiście ja cała zamyślona, a przy tym niezdarna, jak zwykle wpadłam na jakiegoś typa.
-Uważaj może trochę co!?-Naskoczyłam na niego, bo jeszcze mi brakowało, żeby ktoś mi drogę blokował, gdy ja akurat się spieszyłam.
-Ja!? Jak to ty ma mnie wpadłaś!-Miał tupet nie ma co.
-Taa... bo najlepiej to niewinnego oskarżyć!-Nie popuszczałam mu, bo swoje wiedziałam, a nikt nie będzie mi kitu wciskał, a zwłaszcza taki ktoś jak on.
-Twierdzisz, że to wszystko moja wina?-Głos mu się trochę uspokoił, ale nadal był ostry.
-Nie mojego psa!- Ja nawet psa nie mam ,ale mniejsza o to. Może to było trochę nie fer, ale co ja się będę przyznawać...choć sama kłamstwa nie znoszę.
-No dobra...To ja już może więcej nic nie mówię. Koniec tematu, dziękuje, do widzenia!-I poszedł. No i dobrze co ja sobie będę nim dupę zawracać. Dalszą drogę do Patrycji pokonałam w ciągu kilkunastu minut. Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam do drzwi.
-Chwilę!-Zawołał ktoś z mieszkania. Drzwi otworzyła mi Patka.
-Cze..-Nie zdarzyłam dokończyć, bo wzięła mnie w mocny uścisk.-Cześć-Wydusiłam jak już mnie puściła.
-Hej-Uśmiechnęła się, ale to był taki przymuszony uśmiech.-Jak dobrze, że jesteś.
-Co się starło?
-Ojciec.-To jedno słowo wystarczyło, żebym mogła się domyślić o co chodzi.
-Co znowu zrobił?-Zaniepokoiłam się.
-Nie tutaj, wejdź.-Mówiąc to ciągnęła mnie do środka za nadgarstek.-Słuchaj, bo...-Nie zdarzyła powiedzieć, bo ojciec jej przerwał.
-Kogo tam przyniosło!?-Wyszedł z salonu trzymając w ręku mieszkalne z drinkiem.
-Ojciec jak zwykle uprzejmy.-Powiedziała ironicznie.
-A kogo mu tu mamy! Kornelia długo cie bi u nas nie było!-Podchodził bliżej.
-Problemy osobiste.-Wydukałam. Niech no tylko jeszcze bliżej podejdzie,a obiecuję, że nie ręczę za siebie.
-A jakie to problemy dziewczyna w twoim wieku może posiadać.-Dopytywał, natręt -,-
-Kornelia jak nie chce to nie musi na twoje pytania odpowiadać!-zrobiła wzrok niczym wilk, który od dłuższego czasu nie jadł, a własnie wypatrzył zdobycz.
-A o tym czy chce to już nie twój interes bachorze!! Jesteś taka sama jak twoja matka!-ostro odpowiedział. Ten gościu doprowadza mnie za każdym razem do szału!
-Odpierdol się od mamy!-"Tak trzymaj Tysia! Nie daj się"-pomyślałam.
-O ty!! Takim tonem do mnie!?- i już chciał ja uderzyć, gdyby nie to, że zajebałam mu nogą w krocze. Puścił szklankę, padł na kolana i złapał się za poszkodowane miejsce. Ja dziś wszystkich leje, ale w obronie własnej i najbliższych.
-Choć szybko!-złapałam Patrycję za rękę, gdy ta z szeroko otwartymi oczami i otworzoną lekko buzią znieruchomiał całą akcją. Wybiegłyśmy na zewnątrz, kierując się prosto do parku.-Dobra stój! Tu już nas na pewno nie dopadnie.-byłyśmy do połowy przechylone opierając się o kolana.
-Masz cela-uśmiechnęła się.
-Dzięki.-spojrzałam na nią.Nagle Patrycja się wyprostowała.
-Ja już dłużej tego nie wytrzymam!-mówiąc to przytuliła się do mnie ze złazami w oczach.
-Wytrzymaj jeszcze te dwa tygodnie, do moich urodzin, w tedy wynajmiemy razem mieszkanie.-uspokajałam ja ale wiedziałam, że na marne.
-Gdybym miała u kogo się podziać przez ten czas to bym to zniosła, ale z nim...nawet nie ma minuty w spokoju!-tak się rozryczała, że ledwo ją rozumiałam. Minęło kilka minut zanim Tysia się trochę uspokoiła. Przez ten czas się przytulałyśmy.
-Dobra ta.-puściła mnie i przetarła zły rękawem od bluzy.-lepiej mów jak tam u Cb?-milczałam od razu mi się przypomniało co zaszło w domu albo raczej do czego na szczęście nie zaszło.
-Noc się nie zmieniło...cały czas to samo.-spuściłam głowę w dól.Przytuliła mnie.
-Jakoś to będzie.-ale obydwie wiedziałyśmy, ze nie będzie.
-Te przeklęte dwa tygodnie będą trwały jak wieczność, że też musiałam się tak późno urodzić!

Po kilku godzinnej rozmowie dodałam:
-Wiesz może, która godzina?-zapytałam, żeby odejść już od tych przygnębiających tematów.
-No..zbliża się dwudziesta pierwsza.-schowała telefon do kieszeni.
-Wiesz, że nie chcę, ale muszę iść już do "domu"-zrobiła palcami w powietrzu cudzysłów.
-Wiem...-zrobiła smutna minę.
-Ej! Nie martw się, jutro będzie lepiej.-uśmiechnęłam się. Znów się przytuliłyśmy, po czym dodałam-musi.


Otworzyłam drzwi ze strachem, uchyliłam lekko głowę na obczajenie terenu. "Ojciec" spał tam, gdzie padł. Nie ruszył się nawet o milimetr, to dobra wiadomość, chyba... Podeszłam sprawdzić czy żyje. Uchyliłam się nad tym.
-Braumw!-odskoczyłam.
-Spokojnie, to tylko taki odruch.-robiłam głębokie wdechy i wydechy. Z tych nerwów juz mówiłam sama do siebie, ale ten jego krząk dał znać, że żyje. Ulżyło mi...chociaż..? Przeszłam przez niego, rozwalił sie na całej podłodze, poszłam do swojego pokoju. Tam wskoczyła do łóżka i od razu zasnęłam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


PRZEPRASZAM WAS ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE! Ale mó brat cały czas miał za konfiskował sobie laptopa -.- ale ukradkiem udało mi się dodać posta! Dla  Was! ;**

No to ten pierwszy z głowy. Teraz mam nadzieję z górki, ale żeby lepiej szło musza być komentarze, bo nie wiem czy to ma w ogóle jakis sens ten mój blog, więc piszcie co i jak :) POZDRAWIAM! ;**





poniedziałek, 30 grudnia 2013

                                                                PROLOG  



Piszę, ponieważ ludzie mówią, że to kim jestem to wariactwo, lecz nie wiedzą jednego, ja nie chcę taka być... ale prawda, jest taka, że nie mam wyjścia. Myślą, że nie boję się śmierci i to ich przeraża. Mylą się...z godziny na godzinę, minuty na minutę mój starach wzrasta, a mimo to robię to, co robię, nie dlatego, że ktoś mnie zmusza, lecz z nadzieją, że właśnie stanie się to... czego panicznie się boję, ale z drugiej strony nie mogę się doczekać....ŚMIERCI.







I znów to samo...już nie wiem, czy robię to, aby zaspokoić ból psychiczny, czy z uzależnienia. Jedno jest pewne, to się nie zmieni. Już do końca mojego ZASRANEGO "ŻYCIA"BĘDĘ TO ROBIĆ! Spytacie "dlaczego?", chciałabym to wyjaśnić, ale to nie takie proste,jak sie niektórym osobom wydaje. Może dlatego, że chcę umrzeć? Jesli w tej chwili pomyśleliście  "to jest idiotyzm" lub cos w tym stylu, to znaczy, że wasze życie toczy się wspaniale. Macie idealna (nie zawsze do końca) rodzinę, przyjaciół, ludzi, którzy was wspierają, są blisko mimo tego co wyrabiacie. I jesli nie potraficie tego docenić lub sądzicie, że to wcale nie jest tak kolorowo jak mi się wydaje. To wiecie co? Nie zasługujecie na nic! Bo te rzeczy, które wymieniłam to najważniejsze i najwspanialsze uczucia lub osoby, jakie sie tylko moga przytrafić. Wy nie wiecie co to koszmar. Jeśli chcecie się co to takiego? To zapraszam do mnie. do mojego "życia", ale ostrzegam, jak już zajrzysz, to nie ma odwrotu, więc jak? Zaryzykujesz? Jesli tak to przedstawiam ci "życie", które jest tak skomplikowane, że się dowiesz, dlaczego na początku pisała tak, jak pisałam i dlaczego "życie" pisze w cudzysłowie. Może poznanie jednej osoby może coś zmienić??

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


Przepraszam, że tak długo czekaliście, jesli w ogóle ktoś czekał, ale wiecie świeta, potem jeszcze musiałam pomagać rodzicom i jakoś tak wyszło, że nie było czasu. Miałam zamiar dodać jeszcze później, ale obiecałam pewnej osobie, że przed sylwestrem dodam i wywiązałam się z obietnicy!! Ten post dedykuje Patrycji, która czekała, czekał i sie doczekał!! Proszę Bardzo! A teraz Ty dodajesz  w Styczniu! Pamiętaj!
                                                                                                                              POZDRAWIAM! ;)